TRUD DBANIA O SIEBIE?

Tak sobie ostatnio myślę... skąd w Nas tyle oporu, wylewana krew, pot i łzy a wszystko z powodu tego, że ma się zadbać o siebie? Trwoga.

Znam osoby, które świetnie "dbają" o innych oraz takie, które wydaje się, że dbają tylko o siebie. Nie jest łatwe zobaczyć, że z dbaniem to jest tylko częściowo związane lub wcale niezwiązane.

Jeśli chodzi o te pierwsze - myślę sobie, że "dbanie" o innych spełnia jakąś ważną funkcję w ich życiu (myślę o osobach dbających o osobę dorosłą jak o dziecko lub dbających o dziecko jak o osobę dorosłą a mówiąc ogólnie, widać, że chodzi tu o niedopasowanie tego, co potrzebne a tego co zapewniane). Przykładów tutaj może być multum. Ogólnie czuć tutaj jakieś nieporozumienie.

Jeśli chodzi o tę drugą [roboczo] wymienioną grupę osób - wydaje się, że ich życie fajnie się układa, nie powiedzą, że nie jest ok a powiedzą nawet, że jest dobrze. Wydaje się, że mają co ważne. Skąd w tych osobach nachodzące myśli o śmierci? Skąd zagubienie? Skąd nawracające koszmary? Skąd wewnętrzna szarpanina? Skąd brak energii? ....

Powiedz tu którejś z tych osób, że dawno już przyszedł czas, żeby zadbała o siebie. Jedna Ci powie, że inni jej potrzebują, bo poumierają lub się stoczą! A tego byśmy nie chcieli mieć na swoim sumieniu! Druga Ci powie, że ona przecież ma co jej trzeba, robi co chce no i nie ma czasu.

Rodzi się pytanie: uważasz, że jesteś tego WART/WARTA?
swojego starania?
swojego czasu?
swoich ciężko zarobionych pieniędzy?
swojego oddania i zaangażowania?
innego zagospodarowania swoją energią?

ponownych narodzin.



Komentarze

Popularne posty

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *