MYŚLI ULOTNE

Zdarza się, że przechodzą przez głowę myśli, które chce się zatrzymać i takie, które dziwią, że się pojawiają. 

Niektóre niepokoją, niektóre bardzo cieszą.

I cała masa myśli... innych. 

Jakby starać się posegregować myśli to jakaś część będzie myślami dotyczącymi:
bieżących obowiązków (co? jak? gdzie? i kiedy? a też - z kim?), 
naszych relacji z innymi (czemu tak? powiedział, że... / zrobiła to...), 
czasem myślimy o sobie (co mam zrobić? jak sobie poradzić? czemu znowu to zrobiłam?! dlaczego mnie tak traktuje?), 
czasem wracamy do przeszłości lub próbujemy sięgnąć w przyszłość. 

W każdej kategorii jest pula myśli, które pociągają za sobą emocje (czasem tylko w formie objawów cielesnych). Te myśli znaczą więcej, dotyczą czegoś ważnego.

Co w nich jest ważne? Dlaczego myśląc o "błahostce" pocę się lub mocno zaciskam szczęki? Na tego typu pytania każdy szuka własnej odpowiedzi. Tak to może być rozczarowujące. Jednocześnie chcemy być poznani i uzyskać odpowiedzi a z drugiej strony złości, że ktoś przyszywa etykiety i szufladkuje. Mamy wtedy ochotę wykrzyknąć (Ci skontaktowani ze swoim życiem wewnętrznym), odwrócić się i odejść, bo już zmęczeni jesteśmy ciągłą walką o siebie, a pamiętamy, że walka ta była nierówna... 
Podsumowanie i zamknięcie pewnych tematów w sobie a może i w świecie zewnętrznym wymaga zaopiekowania się nimi: podarowania im czasu, cierpliwości, wystarczającej dozy zaufania, gotowości na wszystko, co przyniosą. Można spytać - oczywiście samego siebie - "czego jeszcze Ci potrzeba?", "co mogę zrobić by Cię wesprzeć?", "czy jest Ci teraz dobrze?", "co miałoby się zmienić, żebyś poczuła, że jest dobrze?". 

Czy ktoś teraz odpowie? Tego nie wiadomo. 
Można przypuszczać, że odpowiedzi przyjdą. Jednak nie obędzie się bez wykonania pracy. Wartościowe rzeczy w życiu wymagają zaangażowania i nakładu pracy - tak działa człowiek, po prostu. Sławne "nie doceniasz tego, co masz". 

Często spotykam ludzi, którzy własną pracą nad sobą zaszli spory kawałek, rzecz jasna podpierali się czasowo różnymi pomocami, ale ich motywacją było polepszenie. Wtedy moim zadaniem jest TYLKO i AŻ im towarzyszyć i wspierać ich na tej trudnej drodze ku poczuciu bycia we własnej skórze i stania na własnych nogach. 

Reszta przychodzi jako skutek uboczny.

Komentarze

Popularne posty

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *